Marian (prawnik): z wykształcenia jestem prawnikiem a konkretnie robiłem aplikację adwokat. W zasadzie mając mój zawód i myśląc o założeniu własnej firmy, to pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy to – kancelaria. Zaczynałem prowadzić swój biznes w szalonych latach dziewięćdziesiątych kiedy polskie prawo i cały kraj bardziej było podobne do dzikiego Zachodu z westernów niż państwa prawa w Europie. Muszę przyznać, że taka sytuacja ułatwiła mi start w tym hermetycznym od zawsze środowisku. Kiedy zaczynałem nie raz zadawałem sobie pytanie: jak prowadzić kancelarię prawną? Miałem doświadczenie w takim miejscu, ale pracowałem dotychczas w kancelarii jako adwokat, a nie jej właściciel. Nie powiem popełniałem błędy, a niektóre z nich miały fatalne skutki, które kilka razy doprowadziły mnie niemal na skraj bankructwa – piszę niemal, bo ostatecznie zawsze udawało mi się jakoś wyjść z różnych tarapatów obronną ręką i między innymi właśnie dlatego moja firma nadal działa i aktualnie ma się bardzo dobrze.
Aldona (florystka): jak wpadłam na pomysł założenia kwiaciarni? W zasadzie nawet się zbyt nad nim nie zastanawiałam. Od zawsze kochałam kwiaty, jeszcze mieszkając na wsi z rodzicami zawsze długi godziny spędzałam w ogrodzie zajmując się roślinami. Gdy przeprowadziłam się do Warszawy nie miałam już rabatek, więc przemieniłam mój pokój w dżunglę. Zawsze czułam się szczęśliwa w otoczeniu roślin. Po ślubie, oczywiście na kredyt, kupiliśmy z mężem mieszkanie w nowym budownictwie. Było tam wiele lokali użytkowych do wynajęcia, zwłaszcza, że byliśmy jednymi z pierwszych mieszkańców. Idąc pewnego dnia przez osiedle pomyślałam, że wstąpię do kwiaciarni i kupie tulipany, była to początek wiosny, a ja kocham te kwiaty. Choć przeszłam przez całe, wcale nie małe osiedle nie mogłam znaleźć żadnej kwiaciarni i wtedy pomyślałam, że tak nie może być, aby przy własnym domu nie mogła kupić kwiatów jeśli mam na to ochotę. Ta myśl została ze mną na dłużej, pomyślałam, że może to właśnie ja powinnam zostać tą osobą, która będzie dostarczać kwiaty ludziom na naszym osiedlu. Rzuciłam pracę w korporacji i zaczęłam prowadzić ten biznes. Teraz moja firma ma trzy lata i całkiem dobrze radzi sobie na rynku. A przy okazji dzięki niej znam już prawie całe osiedle.
Ignacy (prowadzi sklep turystyczny): patrząc na mój biznes bardzo łatwo domyślić się skąd wziął się na niego pomysł. Po prostu od najmłodszych lat kocham i uprawiam turystykę. Postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i tak powstał mój sklep. W zasadzie to, co teraz robię nie różni się niczym od spotkać z moimi znajomymi – im też zawsze doradzałem jaki sprzęt powinni wybrać. Obecnie robię dokładnie to samo, tylko dla swoich klientów. Moja praca pozwala mi się utrzymać, a dodatkowo daje mi mnóstwo satysfakcji, każdemu polecam, aby pomysłu na biznes szukać wśród swoich zainteresowań, wtedy praca nie męczy, a każdy kolejny dzień pełen jest fantastycznych doświadczeń. W zasadzie zajęcie związane z zainteresowaniami daje tyle frajdy, że ciężko je nawet nazwać pracą.