Mirosław (Austria): pracowałem od piętnastu lat w jednej firmie. Wszystko było w jak najlepszym porządku dopóki w pracy nie wydarzył się wypadek. Pracuje na budowie i jednego dnia, kiedy wiał ogromny wiatr, zachwiałem się i spadłem z rusztowania. Trafiłem do szpitala, miałem wstrząs mózgu i złamane obie ręce oraz uraz kręgosłupa. Spędziłem jakiś czas w szpitalu, lekarz powiedział, że pomimo rehabilitacji nie wolno mi podnosić ciężkich rzeczy. To w praktyce oznaczało tyle, że nie mogę wrócić do pracy. Zostałem zwolniony.
Zwolniony i bez środków do życia. Zacząłem zastanawiać się co dalej, w Polsce dostałbym rentę z tego tytułu, ale w Austrii nie wiedziałem jak to działa. Z pomocą przyszedł mi adwokat, Wiedeń jest miastem w którym działa. To był Polak specjalizujący się w austriackim prawie z tej kancelarii https://www.smr-law.at/pl/. Dzięki niemu nie tylko dostałem rentę, ale też wszystkie przysługujące mi odszkodowania i zasiłki. Jestem teraz na austriackiej rencie, wróciłem do Polski, bo skoro nie mogę tam pracować, nie było sensu dalej tam mieszkać. Tutaj mam rodzinę i jest o wiele taniej. Niestety z moim kręgosłupem w Polsce też pracy w zawodzie już nie dostanę. Szukam, więc sposobu na dalsze zajęcia, jestem jeszcze młody i mam nadzieję, że coś sobie znajdę do roboty. Człowiek jak nie ma co robić, to gnuśnieje.
Wanda (Portugalia): O ja nieszczęsna wyszłam za Portugalczyka. Mieszkałam w Portugalii z mężem i dwójką dzieci. Mąż mnie zdradził – dla mnie oznaczało to koniec związku. Spakowałam siebie i dzieci i wróciłam do Polski. Parę miesięcy później zadzwoniła znajoma mówiąc, że była u niej policja, mój mąż zgłosił, że porwałam dzieci. To był szczyt wszystkiego. Wynajęłam prawnika i wniosłam do sądu sprawę rozwodową. Najbardziej zależało mi na opiece nad dziećmi. Sprawa toczyła się latami. Dokładnie pięć lat zajęło mi uzyskanie opieki nad dziećmi. Trochę to była moja wina, bo zabrałam dzieci i wyjechałam do Polski, zrobiłam to w emocjach, ale sąd w Lizbonie nie patrzył na to moje zachowanie przychylnym okiem. Ten cały proces to jedno z najgorszych, nie w zasadzie to najgorsze wydarzenie w moim życiu. To jak rodzina byłego męża mnie oczerniała, jak najgorsze rzeczy były na tych rozprawach wyciągane, to się nie da opisać. Cieszę się, że mam to już za sobą. Nie wiem jak by się to skończyło gdyby nie dobry prawnik.
Kinga (Austria): zakładałam firmę w Wiedniu. Dokładnie była to spółka. Choć mój wspólnik jest Austriakiem to mieliśmy z tym ogromne problemy. Ciągle nasze dokumenty były zwracane, bo coś było nie tak jak powinno. Kiedy przy piątym podejściu okazało się, że umowa spółki jest źle napisana, stwierdziliśmy, że dość tego. Z pomocą przyszedł nam adwokat. Wiedeń to miasto, w którym jest wiele kancelarii, ale my wybraliśmy taką, gdzie wspólnikiem był Polak. Dzięki temu i ja i mój wspólnik mogliśmy w naszych ojczystych językach kontaktować się z adwokatem i wyjaśniać wszystkie kwestie. Po tym jak zleciliśmy tę sprawę naszej kancelarii firmę udało się zarejestrować za pierwszym razem. Teraz wiem, że gdyby mi przyszło jeszcze raz załatwiać jakieś kwestie formalne – z pewnością skorzystam z prawnika.